Wyprawa do Bałd

W sobotę średnio rozochocona grupa wędrownych brydżystów wyruszyła w kierunku Bałd. Z jednej strony rozleniwieni, z drugiej zaś pozytywnie nastawieni oderwaniem od codziennej brydżowej rutyny nieświadomi tego co ich czeka przedzierali się przez gąszcz mazurskiego lasu.
Na ostatniej prostej naszej długiej wędrówki do celu doprowadził nas niczym gwiazda betlejemska wskazująca drogę, swojski smrodek końskiego łajna.
Po dotarciu na 'Wielki Kiermasz' ukazało nam się kilka budek i słynne na całym  świecie Toi-Toi'e. Dostaliśmy JEDYNIE godzinę na zmierzenie się ze wszystkimi atrakcjami. do wyboru mieliśmy chodzenie po straganach, chodzenie po straganach ewentualnie …. chodzenie po straganach. Główna atrakcją był Trakt Benedyktyński czyli długa ścieżka a wzdłuż niej kamienie z tabliczkami biskupów. Na straganach różnorodność regionalnych przysmaków, zabawki, leśny quiz a niektóre stoiska wyglądały tak jakby ktoś przyniósł cały swój dobytek.
Godzina wydawała się nie do wykorzystania a czas na początku ciągnął się w nieskończoność, lecz każdy czas jest dobry na pogłębienie więzi i zawiązanie przyjaźni. Z brzuchami pełnymi obwarzanków i wiejskich przysmaków ruszyliśmy wolnym krokiem w dwóch grupach; jedni do sklepu po zapasy na najbliższe dni a reszta marząc już tylko o swoich łózkach więc muskani promieniami słońca ruszyli do ośrodka.
Na niektórych czekała jeszcze jedna niespodzianka; kilka kluczy od pokoi spoczywało w kieszeniach kolegów z pokoju, którzy akurat postanowili iść do sklepu, tym sposobem niektórzy spędzili koło godziny na korytarzu na podłodze siedząc pod swoim pokojem.
Ogólnie to wyjście można zaliczyć do dość udanych. Coś nowego, coś się działo. Kilka odcisków ale brak ofiar w ludziach.



Autorzy:
Sandra Plewnia
Ewa Dziubińska
Teresa Wojtusiak